niedziela, 5 września 2010

1) Od 1 września 2010 r. obniżono progi dla dorabiających seniorów. 2) Podwyżka?

1) OBNIŻKA PROGÓW
Jak poinformował dziennik "Fakt" (z dnia 2 września 2010 r.), od 1 września 2010 r. obniżono progi dla dorabiających seniorów. Jeśli więc nie chcemy, by urzędnicy nie obcięli nam emerytury lub renty, musimy mniej zarabiać i to aż o 83 złote miesięcznie. Pracujący rencista lub osoba na wcześniejszej emeryturze będzie mógł dorobić najwyżej 2238,50 złotych brutto (wcześniej było to 2321,50 zł) nie narażając się ZUS. Jeśli przekroczy ten limit musi liczyć się z tym, że urzędnicy zmniejszą mu emeryturę lub rentę. Jeśli senior zarobi więcej niż 4157,30 zł brutto (do tej pory było to 4311,30 zł) ZUS całkowicie zawiesi mu wypłatę świadczenia. To oznacza, że nasze miesięczne pensje muszą zmniejszyć się aż o 83 złote.

Dlaczego obniżono limity? Zgodnie z przepisami pensja dorabiającego emeryta lub rencisty nie może przekroczyć 70 procent przeciętnej pensji. Tylko, że z powodu kryzysu, średnie płace zamiast rosnąć, spadają, więc automatycznie progi dla dorabiających seniorów są zmniejszane.

Obecnie, bez żadnych ograniczeń mogą dorabiać tylko osoby na „zwykłej” emeryturze (czyli kobiety, które ukończyły 60 lat i mężczyźni po ukończeniu 65 lat).
.
2) ORYGINALNA RZĄDOWA PROPOZYCJA PODWYŻKI EMERYTUR W 2011 R.
W dniu 27 sierpnia 2010 r. dziennik "Fakt" podał sensacyjną wiadomość o nowej propozycji rządu dotyczącej podwyżki emerytur, która miałaby wejść w życie w 2011 r.


Teraz emerytury podwyższane są procentowo – im niższe świadczenie, tym marniejsza podwyżka. Na takiej, tzw. procentowej waloryzacji, zyskują więc najbogatsi. A Donald Tusk chce, by więcej pieniędzy trafiało do tych, którzy ich bardziej potrzebują, czyli tych uboższych. – Chcemy zaproponować waloryzację kwotową, a nie procentową świadczeń emerytalnych, żeby przynajmniej lekko skorygować narastające różnice – tłumaczył premier Donald Tusk.
A to znaczy, że do każdego emeryta trafi dodatkowo jedna i ta sama kwota – 22 zł. Według planu rządu takie zasady podwyższania emerytur mają obowiązywać przez najbliższe trzy lata.

Wstępnie, nim jeszcze premier powiedział o nowym sposobie naliczania emerytur, rząd planował, że przyszłoroczna podwyżka wyniesie 2,46 proc. Przy najniższej emeryturze (obecnie to 616,72 zł) dałoby to prawie 14 zł podwyżki. A waloryzacja kwotowa, zaproponowana przez premiera, da ci i tak 22 zł. Zysk ewidentny. I nawet jeśli ktoś pobiera 2 tys. zł emerytury, to już nie dostanie dodatkowych 60 zł, tylko te stałe 22 zł.

A dlaczego akurat 22 zł? Pieniądze przeznaczone na podwyżki (w przyszłym roku zakłada się, że będzie to 3,34 mld zł) podzielone zostaną przez liczbę wszystkich emerytów i rencistów (9,9 mln osób) po równo.

– Taka podwyżka będzie sprawiedliwa. Dzięki niej osoby z najniższymi świadczeniami zrekompensujemy wzrost cen żywności czy lekarstw – mówi Janusz Piechociński (50 l.) z PSL, który do tego pomysłu zamierza przekonać partyjną koleżankę – minister pracy Jolantę Fedak (50 l.).

Kiedy nowa waloryzacja będzie obowiązywać? – Niebawem zostaną przedstawione szczegóły – mówi Michał Boni (56 l.), szef doradców premiera. Szczegóły mają być znane już jesienią.
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz