czwartek, 24 lutego 2022

WŁADIMIR PUTIN DOKONAŁ INWAZJI NA UKRAINĘ

WŁADIMIR PUTIN DOKONAŁ INWAZJI NA UKRAINĘ ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------ МИ ТУТ ДЛЯ ВАС. ЛАСКАВО ПРОСИМО ДО ПОЛЬЩІ. ВИ ВДОМА.
Powyżej: Flaga Ukrainy -------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------ ------------------------------ W czwartek, 24 lutego 2022 r. rano obudziliśmy się z informacją, że Putin najechał na Ukrainę. Media donosiły o wybuchach w kilkunastu ukraińskich miastach, także w okolicach Kijowa. Jeszcze w poniedziałek, 21 lutego br. wszyscy mieliśmy nadzieję, że to się nie wydarzy, że Putin tylko straszy. W końcu od blisko 80 lat żyjemy w pokoju, a porządek, który udało się wprowadzić w Europie po II wojnie światowej, przyniósł nam stabilność i dobrobyt. Tylko szaleniec chciałby w jego miejsce chaosu. Tylko szaleniec pod wydumanym pretekstem, w oparach geopolitycznych bredni, napada na sąsiedni kraj, niosąc tysiącom niewinnych śmierć na swoich sztandarach. Ale na takiego szaleńca właśnie trafiliśmy - a świat musi być dziś mądrzejszy niż w 1939 r. Po pierwsze, musimy zdawać sobie sprawę, że dziś wojna wygląda inaczej niż kilkadziesiąt lat temu. Dziś konflikt karmi się dezinformacją, a Rosja rozgrywa go przede wszystkim w umysłach cywili. Dlatego trzeba natychmiast wyłączyć gdzie się da rosyjską propagandę, a ruski trolling musi być bezwzględnie i skutecznie tępiony - zarówno od dołu, przez nas samych, jak i przez operatorów mediów i państwo. Po drugie, trzeba natychmiast odciąć putinowską Rosję od systemów bankowych, zamrozić albo znacjonalizować wszystkie zagraniczne aktywa wszystkich członków kremlowskiej junty: zatrzymać im jachty, domy za miliardy, wyrzucić ich natychmiast z Wielkiej Brytanii, Szwajcarii i Stanów, uderzyć w podstawowe źródło finansowania reżimu, dzięki któremu Putin wierzy, że może wszystko - w surowce. Tak, to będzie kosztować również nas. Ale zapłacimy. Zapłacimy za to, żeby ten międzynarodowy terrorysta, który dziś poszedł zabijać ukraińskie dzieci, nie przyszedł kiedyś po nasze.
Musimy wesprzeć Ukrainę w jej walce. Sprzętem, akcjami oddawania krwi dla żołnierzy, wszystkim, czego jej trzeba - tak, by agresor nie miał już siły na żadną kolejną agresję. Musimy też być przygotowani na pomoc uchodźcom. Nasze państwo i nasz Kościół z Caritasem (m.in. niedzielne zbiórki ofiar do puszek) powinny już mieć gotowy most humanitarny, ośrodki recepcyjne, kwatery długoterminowe, wsparcie logistyczne, prawne, psychologiczne. Za chwilę pojawi się na pewno wiele oddolnie organizowanych akcji wsparcia - podejmie taką również nasz Polski Związek Emerytów - ale dziś dajmy wyraz temu, co czujemy i myślimy na ulicach naszych miast. Możemy pokazać nasz sprzeciw i gniew wobec rosyjskich agresorów. Możemy okazać nasze wsparcie Ukrainie. W naszej okolicy, m.in. w Gdańsku, Kościerzynie odbędą się demonstracje – weźmy w nich udział. Stańmy w powadze, spokoju, silni i solidarni z naszymi sojusznikami. Nośmy przez cały czas Ukrainę w sercu, a kiedy będzie trzeba - otwórzmy dla niej drzwi, również w Wielkim Klinczu i ze staropolską gościnnością zaprośmy do naszych domów.
Powyżej: Herb Ukrainy -------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------ ------------------------------ Poniżej: MY PRZED 9 LATY NA WYCIECZCE WE LWOWIE W LIPCU 2013 R. NASZA GRUPA NA UKRAINIE we Lwowie na cmentarzu Łyczakowskim przy grobie Marii Konopnickiej 12 lipca 2013 r.
W lipcu 2013 r. zrealizowaliśmy wyjazd do Lwowa. Po raz pierwszy zwiedzaliśmy Lwów już w 2007 r. Tym razem spędziliśmy w tym Mieście cały dzień. Towarzyszyła nam Katarzyna Antosz-Ulan (mgr filologii słowiańskiej UJ), siostra Barbary, posiadająca uprawnienia do obsługi wycieczek w języku czeskim, niemieckim i ukraińskim. W odróżnieniu od wycieczki w 2007 r. (15 lat temu) z powodu bardzo kiepskiej nawierzchni drogi zrezygnowaliśmy z przejścia granicznego w Krościenku i wybraliśmy Medykę niedaleko Przemyśla, skąd do centrum Lwowa jest tylko 80 km, a trasa z okazji Euro 2012 została przez Ukraińców starannie wyremontowana. Wyruszyliśmy punktualnie o godz. 5.00 rano. W Medyce na przejściu granicznym polsko-ukraińskim (to również granica Unii Europejskiej) znaleźliśmy się już przed godz. 7.00. Odprawa zarówno polska jak i ukraińska polegała na kontroli paszportów. Jednak służby ukraińskie sprawdzały nasze dokumenty bardzo dokładnie, co potwierdzały pieczątkami, podobnymi do tych z czasów komuny. Dzięki naszej wspaniałej i doświadczonej przewodnik, jej czarującemu uśmiechowi oraz umiejętnościom dyplomatycznym odprawa trwała tylko półtora godziny (w drodze powrotnej zaledwie pół godziny). Lwów (757 tys. mieszkańców) od 1991 r. wchodzi w skład niepodległej Ukrainy. Dla wielu Polaków, miasto to jest jednym z najważniejszych ośrodków polskości. Przez kilka stuleci należało do Polski. Ostatecznie utraciliśmy to niezwykłe miasto w 1944 r. (wtedy zostało wcielone do ZSRR, a większość ludności polskiej wysiedlono). W 2006 r. świętowano 750-lecie powstania miasta. Mimo straszliwej dewastacji dokonanej w latach reżimu sowieckiego zachowało się sporo bezcennych zabytków i śladów polskości. W 1998 r. lwowskie Stare Miasto zostało zapisane na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Zwiedzanie Lwowa rozpoczęliśmy od cerkwi katedralnej (soboru) św. Jura (=św. Jerzego) archidiecezji lwowskiej Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Kościół ten uznaje zwierzchnictwo Watykanu. Podziwialiśmy kunszt, którym odznaczają się rzeźby zdobiące fasadę: kamienne wazy, figury świętych Atanazego i Leona (Patriarchy i Papieża, symbolizujące jedność Kościoła). Wewnątrz na filarze, po lewej stronie ikonostasu wisi cudowna XVII-wieczna ikona Matki Boskiej Trembowelskiej (uratowana przed Turkami przez biskupa Józefa Szumlańskiego i przywieziona do Lwowa w 1673 r.). W kryptach świątyni pochowani są metropolici greckokatoliccy, m.in. Andrzej Szeptycki, Josyf Slipyj, i Myrosław Lubacziwśkyj. Naprzeciw świątyni stoi niewielki, również rokokowy, pałac arcybiskupów greckokatolickich i dzwonnica. Całość stanowi niezwykle malowniczy, widoczny z daleka zespół architektoniczny. W 2001 r. w murach soboru gościł papież Jan Paweł II, który w czasie swej wizyty we Lwowie rezydował w pałacu metropolitów naprzeciwko katedry, będąc gościem metropolity Lubomyra Huzara. W 1998 r. sobór św. Jura razem ze Starym Miastem, Wysokim Zamkiem i Podzamczem został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Następnie udaliśmy się na Cmentarz Łyczakowski i Orląt Lwowskich - najbardziej znany cmentarz Lwowa i jeden z najpiękniejszych polskich cmentarzy, położony we wschodniej części miasta na malowniczych wzgórzach wśród pięknego, specjalnie zaprojektowanego, starego drzewostanu tworzącego szereg alei. Został założony w 1786 r. Jest jedną z najstarszych nekropolii istniejących w Europie. Zdaniem przewodnik od początku pochowano tu milion osób. Miejsce wiecznego spoczynku wielu wybitnych, zasłużonych dla Polski ludzi kultury, nauki, polityki. Z głębokim skupieniem chodziliśmy po ścieżkach Cmentarza, zatrzymując się w zadumie koło licznych grobowców naszych wielkich rodaków, m.in. poety Seweryna Goszczyńskiego, pułkownika Juliana Konstantego Ordona, autora "Katechizmu Polskiego Dziecka" - Władysława Bełzy, pisarza i historyka Karola Szajnochy, malarza Artura Grottgera, pisarki Gabrieli Zapolskiej, twórcy spółdzielczych kas oszczędnościowych Franciszka Stefczyka. Przy pomniku poetki Marii Konopnickiej pod kierunkiem naszego tenora Jana Wenckiego odśpiewaliśmy jej słynny utwór „Rotę”, nie wstydząc się łez wzruszenia. Od wiosny 1919 r. w części cmentarza od strony Pohulanki utworzono Cmentarz Obrońców Lwowa dla poległych w wojnach z bolszewikami w latach 1918-1920. Często nazywany jest Cmentarzem Orląt, gdyż spośród pochowanych tam prawie 3000 żołnierzy, większość stanowili młodzi chłopcy, Orlęta lwowskie. Najmłodszy obrońca to Jaś Kukawski, który miał zaledwie 9 lat. Nosił karabin większy od niego. Cmentarz Orląt nazywany był przez Polaków miejscem świętym. Zwłoki jednego, wybranego losowo nieznanego żołnierza poległego w obronie Lwowa ekshumowano w 1925 r. w celu złożenia w Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Po zajęciu Lwowa przez wojska radzieckie cmentarz był regularnie grabiony i niszczony. Ostatecznej dewastacji dokonano w latach siedemdziesiątych. W sierpniu 1971 r. przy pomocy czołgów i maszyn budowlanych zniszczono kolumnadę. W 1989 r. cmentarz zaczęli odnawiać pracownicy polskiej firmy Energopol, którzy w sposób półlegalny zabezpieczyli i częściowo odrestaurowali Cmentarz Obrońców Lwowa. Jednak z powodu m.in. sprzeciwu rady miejskiej Lwowa dopiero 24 czerwca 2005 r. z udziałem prezydentów Rzeczypospolitej Polskiej - Aleksandra Kwaśniewskiego i Republiki Ukrainy - Wiktora Juszczenki oraz zwierzchników dwóch katolickich obrządków Lwowa: łacińskiego - kardynała Mariana Jaworskiego i greckokatolickiego - kardynała Lubomyra Huzara odbyło się uroczyste otwarcie odbudowanego cmentarza. Po obiedzie restauracji "Nostalgia" (znajdująca się przy ulicy Serbskiej 6, praktycznie 50 kroków od ratusza.) zachwycaliśmy się Starym Miastem i Rynkiem - centralnym placem Lwowa. Dookoła Rynku wznoszą się 44 kamienice prezentujące wszystkie style od renesansu po modernizm. Wśród nich szczególną uwagę zwróciliśmy na renesansową Kamienicę Królewską zbudowaną w 1580 r., będącą później w posiadaniu króla Jana III Sobieskiego, który przebudował ją na pałacową rezydencję z okazałymi komnatami i salą audiencjonalną. (Pomnik króla po II wojnie światowej przeniesiono ze Lwowa do Gdańska. Przy okazji warto dodać, że do Polski przewieziono również inne obiekty, m.in. pomnik Aleksandra Fredry do Wrocławia). Kamienica nr 9 to były Pałac Arcybiskupi. Gościli w nim m.in. Władysław II Jagiełło z Jadwigą, Na I piętrze tej kamienicy 10 listopada 1673 r. zmarł król Michał Korybut Wiśniowiecki. W kamienicy nr 36 mieszkał w książę Józef Poniatowski, gdy był oficerem austriackim. Doznane wrażenia na Starym Mieście, zostały jeszcze pogłębione, gdy ujrzeliśmy majestatyczny pomnik Adama Mickiewicza. Spośród wielu pomników naszego wieszcza wystawionych kiedykolwiek przez Polaków, chyba najciekawszy i najbardziej udany jest monument stojący do dzisiaj właśnie we Lwowie. Jego kompozycja jest podobna do warszawskiego pomnika króla Zygmunta III Wazy. Uroczystość odsłonięcia nastąpiła 30 października 1904 r. Kolumna ma 21 m wysokości, figura poety 3,30 m, (sama kolumna z napisem ADAM MICKIEWICZ waży 16 ton). Płomień znicza wieńczącego monument jest pozłocony, front pomnika zwrócony w najbardziej ruchliwą stronę pl. Mariackiego, w kierunku hotelu Europejskiego. Cieszy nas fakt, że mimo wielu burz i wojen, które przetoczyły się przez Lwów od 1904 r. pomnik największego polskiego poety dotrwał nietknięty do naszych czasów. Pod kolumną Mickiewicza wielokrotnie odbywały się różne uroczystości i wiece. Szanowany przez nas Kaszubów, generał Haller podczas swojej wizyty we Lwowie również przybył tutaj złożyć hołd poecie. W czasie wolnym niektórzy z nas w aptece „Pod srebrnym Orłem” przy ul. Krakowskiej 26 kupili balsam vigor, oryginalny leczniczy ekstrakt 9 ziół zawierający 38% spirytusu medycznego. [We wrześniu 2007 r. na ulicach Lwowa nie można było nie zauważyć bardzo intensywnej kampanii przed mającymi odbyć się 30 września wyborami parlamentarnymi na Ukrainie. Najbardziej rzucały się nam wtedy w oczy olbrzymie billboardy pięknej Julii Tymoszenko (ur. 1960 r.). Nikt nie przypuszczał, że w 2012 r. była pani premier zostanie skazana na siedem lat więzienia (Sic transit gloria mundi!).] Blisko pomnika naszego wieszcza jest usytuowana Bazylika Archikatedralna pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, zwana Katedrą Łacińską– jeden z najstarszych kościołów Lwowa, trójnawowy gmach w stylu gotyckim o długości 67 m i szerokości 23 m zbudowany na przełomie XIV i XV w., siedziba lwowskich arcybiskupów obrządku łacińskiego. 1 kwietnia 1656 r. w tej katedrze, przed cudownym obrazem Matki Boskiej Łaskawej złożył Śluby Lwowskie król Jan Kazimierz. W 1910 r. katedra otrzymała z rąk papieża Piusa X tytuł Bazyliki mniejszej. Niektóre witraże projektowali artyści tej miary co Józef Mehoffer (Śluby Jana Kazimierza) i Jan Matejko (Święci Patronowie Polski). Wśród kilku kaplic w katedrze zwróciliśmy uwagę m.in. na kaplicę Matki Boskiej Częstochowskiej. Na zewnętrznej ścianie katedry wmurowane są dwie tablice pamiątkowe: jedna poświęcona Tadeuszowi Kościuszce w 100-lecie jego śmierci, zaś druga – papieżowi Janowi Pawłowi II, który odwiedził Lwów w 2001 r. Z dziejami katedry w najnowszej historii związana jest postać niezwykłego kapłana Władysława Kiernickiego (franciszkanina, Ojca Rafała, 1912 - 1995). W latach 1948 - 1995 – pracował jako proboszcz katedry lwowskiej w całym okresie powojennym, w dużej mierze sam, gdyż nie było innych księży. Mimo stalinowskich represji wspomagał potajemnie wiernych i kapłanów obrządku greckokatolickiego, zdelegalizowanego w 1947 r. W latach 60. pozbawiono go możliwości sprawowania posługi duszpasterskiej, więc pracował jako stróż w Parku Stryjskim, pełnił dyżury w przychodni przeciwgruźliczej, w innych instytucjach. Heroicznie, chociaż konspiracyjnie sprawował cały czas swoją posługę kapłańską - nie zważając na zakaz spowiadał wiernych w bocznych kaplicach katedry lwowskiej lub odprawiał msze św. przy zamkniętych drzwiach w drugim czynnym lwowskim kościele - św. Antoniego. Jest pochowany w podziemiach katedry lwowskiej. Tuż obok katedry znajduje się Kaplica Boimów (Kaplica Ogrójcowa; - manierystyczna grobowa kaplica lwowskiej rodziny kupieckiej Boimów (pochodzącej z Węgier) z 1617 r. Ściana zewnętrzna kaplicy pokryta jest bogatą płaskorzeźbą kamienną, wewnętrzna - płaskorzeźbą kamienną i alabastrową. Miasto Lwów przed wojną jako jedyne w Europie było metropolią trzech obrządków: rzymsko-katolickiego, grecko-katolickiego i ormiańskiego. [Arcybiskupstwo ormiańskie było do 1945 r. jednym z trzech katolickich arcybiskupstw z siedzibą we Lwowie.] Zwiedziliśmy świątynię ormiańską pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, która do 1945 r. była katedrą katolicką obrządku ormiańskiego a metropolitą Józef Teofil Teodorowicz (1864-1938). Po II wojnie światowej władze ZSRR zlikwidowały struktury Kościoła ormiańskokatolickiego. W 1946 r. katedrę zamknięto i przekazano jako magazyn Lwowskiej Galerii Obrazów, a później Ukraińskiemu Muzeum Narodowemu. Funkcję tę katedra pełniła do r. 2000. Obecnie odrodzona świątynia podlega jednak (od 1997 r.) Apostolskiemu Kościołowi Ormiańskiemu, tzn. już nie jest katedrą katolicką. Duchowny z którym rozmawialiśmy ukończył studia teologiczne w Eczmiadzynie w Armenii. [Piszący te słowa miał szczęście zwiedzić w 1981 r. Eczmiadzyn (obecnie Wagharszapat) wraz z zabytkowym zespołem katedralnym, który jest najstarszym kościołem Armenii i całego byłego ZSRR (zbudowanym w 301 r.) oraz siedzibą najwyższego patriarchy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, noszącego tytuł Katolikosa Wszystkich Ormian. Kompleks katedralny w Eczmiadzynie jest świętością narodową Ormian i zabytkiem wpisanym na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W eczmiadzyńskiej katedrze są przechowywane zabytkowe iluminowane rękopisy, ikony, rzeźby, krucyfiksy. Nad głównym wejściem wisi włócznia (Geghard), którą przebito bok Chrystusa na krzyżu.] Po zwiedzeniu katedry ormiańskiej udaliśmy się do Teatru Wielkiego Opery i Baletu, aby obejrzeć wspaniałe wnętrze tego obiektu, jedno z największych atrakcji turystycznych. Projekt teatru wykonał prof. Zygmunt Gorgolewski, który osobiście kierował budową. Uroczyste otwarcie odbyło się w 1900 r. w obecności m.in. gości honorowych - Henryka Sienkiewicza, Ignacego Paderewskiego, Henryka Siemiradzkiego. Poświęcenia gmachu dokonał lwowski arcybiskup katolicki obrządku ormiańskiego Izaak Mikołaj Isakowicz (1824-1901). Podziwialiśmy nie tylko dzieło sztuki architektonicznej, ale także rzeźby i malarstwo. Widownia mieści 1200 osób. Przewodniczka zwróciła naszą uwagę na dwie reprezentacyjne loże prosceniowe pierwszego piętra: cesarską i marszałkowską, z salonami i odrębnymi toaletami (do loży cesarskiej prowadziło osobne wejście). Główna kurtyna jest arcydziełem artysty-malarza Henryka Siemiradzkiego, ale tej nie mogliśmy zobaczyć. Kiedy wróciliśmy do autokaru zastaliśmy na naszych miejscach zamówione wcześniej u zaprzyjaźnionego lwowianina zestawy szlachetnych trunków leczniczych. Po uregulowaniu należności ruszyliśmy w drogę powrotną. Dzięki czarodziejskim umiejętnościom przewodniczki Katarzyny w rekordowo krótkim czasie przekroczyliśmy granicę polsko-ukraińską. Szczęśliwie już o godz. 21.00 dotarliśmy na nocleg do Soliny. (Relację napisał Zdzisław Jan Brzeziński, sekretarz Koła PZERI w Wielkim Klinczu) -------------------------------------------------------------------------------------------- PS. Po zbrodniczym rozkazie bandyckiego prezydenta Rosji Władimira Putina i bezpodstawnym zaaatakowaniu przez potężne rosyjskie siły zbrojne nikomu nie zagrażajacej Ukrainy może dojść do najgorszego. Pomagajmy naszym ukraińskim Braciom na wszelkie możliwe sposoby i módlmy się o ocalenie Lwowa, Kijowa i całej Ukrainy oraz uratowanie ich niepodległości. ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ------------------------------ МИ ТУТ ДЛЯ ВАС. ЛАСКАВО ПРОСИМО ДО ПОЛЬЩІ. ВИ ВДОМА.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz