sobota, 23 maja 2015

Czytajmy naszą prasę katolicką! [We like reading the Catholic Press = Мы любим читать католическую прессу.]

.
W zamierzchłych, pięknych czasach PRL-u zachęcaliśmy (Ela i ja) do czytania trudno dostępnej i rzadkiej wówczas prasy katolickiej. Dzisiaj jest więcej tytułów, ale czytelnictwo systematycznie spada. Wśród różnych czasopism od początku propagujemy dwutygodnik "Pielgrzym" (diecezja pelplińska). Na okładce ostatniego numeru nasza ulubienica Anna Popek, kojarzona m.in. z porannym programem telewizyjnej Dwójki "Pytanie na śniadanie". Na stronach 24-25 ciekawa rozmowa z panią Anną, którą gorąco polecamy.



Poniżej zamieszczamy (mając nadzieję, że Autor wybaczy nam brak zapytania o zgodę), jeden z jak zawsze interesujących tekstów ks. Seniora Franciszka Kameckiego opublikowanych w ostatnim wydaniu dwutygodnika.

STAROŚĆ TAKŻE KSIĘDZA - felieton dla "Pielgrzyma"

Drabiną do nieba 24 V 2015 (11) [577]

Nie daj, Boże, abyśmy stroili się w figury pychy lub arogancji, dzięki którym niejeden polityk zagalopował się i zatracił poczucie rzeczywistości. I teraz musi przyjąć swoją przegraną. Skłonność do zarozumiałości prowadzi do pierwszego grzechu wśród grzechów głównych, który warto i trzeba w sobie osłabić i zamienić w dobroduszność i życzliwość wobec drugiej osoby. Nie stawać wyżej niż schody pozwalają. Nie wywyższać się.

Duchowni też mają coś z hipokryzji za uszami. Dlatego są krytykowani, że poruszać się jak pawie - ostrzega papież Franciszek. Być zrównoważonym, pokornym i wyrazistym. Być czułym i przyjaźnie nastawionym do każdego człowieka. Zwłaszcza tego oczekujemy od starego człowieka, w którym piętno lat i bruzdy doświadczenia wyciskają się grubo i uroczo na twarzy, na rękach, na nogach i na całym ciele. Starzenie się nie powinno być kojarzone ze złością i bezwzględnością. To czas pogodnego patrzenia na świat i na ludzi. Starość kojarzy się z roztropnością i dziękowaniem wszystkim i każdemu wokoło. Najbardziej okazujemy wdzięczność Panu Bogu za to, że chciał abyśmy zaistnieli, abyśmy żyli i byli Jego obrazem.

Ponoć ponad 20 % seniorów nie ma radości ani nadziei, choruje na depresję, do czego przyczyniają się izolacja i wykluczenie. Ta izolacja widoczna jest najbardziej u starych ludzi wtedy, gdy tracą przyjaciół, znajomych i krewnych. Niejedna wdowa samotnie rozgląda się i patrzy do nikąd. Staje się wykluczoną osobą, która zapomina powiedzieć „dzień dobry” . Milczy. Odgradza się od sąsiadów, zamyka się w domu, wydaje jej się, że nikt jej nie kocha, nikt się nią nie interesuje, że jest niepotrzebna, że zawadza krewnym i rodzinie. Że jest staruchą, która powinna już umrzeć. Ma trzy córki, z których jedna mieszka na południu Polski, a dwie w Anglii. I prawie nie odzywają się. Zawiodła się na swoich dzieciach. Niektóre polskie dzieci są bogate na obczyźnie, ale nie nauczyli się gestu wyciągniętej ręki z portfelem ku biednym (matce, ojcu, bratu lub siostrze).

W Kościele powoli rośnie liczba nie tylko świeckich emerytów, którzy są na ogół hojni dla parafii (finansowo jeszcze długo polska parafia będzie się miała dobrze), ale i wzrasta odrębna grupa księży emerytów. Prawdopodobnie jest ich już w Polsce ponad 2000. Większość pozostaje w swojej parafii, w obszarze własności parafialnej (w części plebanii lub obok plebanii w obiekcie starym czy nowym). Niektórzy budują nowe domy dla siebie gdzie indziej na starość albo kupują mieszkania w blokach. Zdarza się, że wybierają diecezjalny dom emeryta. Każda taka zmiana kosztuje. Jaka zmiana wydaje się najskromniejsza i spełniająca wymóg życia ubogiego na starość i zarazem życia taniego?

Obmyśliłem sobie tanią starość. Będę niejako przylepiony do parafii, mieszkając w jej zabudowaniach, korzystając z jej ogrzewania, prądu, wody, kanalizacji i internetu. To niewiele. Po śmierci ta emerycka część plebanii dalej będzie służyć parafii (Kościołowi). To ok. 60 metrów kwadratowych. Aktualny proboszcz będzie miał do dyspozycji 80 metrów i cały dom katechetyczny ok. 700 metrów powierzchni użytkowej.

W emeryckiej części plebanii może potem zamieszkać następny emeryt. Bez dodatkowych kosztów. Albo jakiś rezydent, profesor - według propozycji i zgody ks. biskupa. Bo przecież - jeżeli chodzi o środowisko z krajobrazem i przyrodą, z pradoliną Wisły i parowami - nie ma zbyt blisko drugiego takiego pięknego ukształtowania terenu, w którym obok kościoła jest niska dolina i zarazem wysokie pagórki z Górą św. Jana, oddalona zaledwie kilkadziesiąt metrów od świątyni.

KS. FRANCISZEK KAMECKI
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz