piątek, 11 stycznia 2013

„Niepotrzebni” – potrzebni . Ks. Adam Boniecki

.

W tym roku Jerzy Owsiak (60 l.), szef Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, chce w polskiej geriatrii zrobić rewolucję. Materace przeciwodleżynowe na każdym łóżku na oddziale geriatrycznym, przyłóżkowe ultrasonografy, wprowadzenie 6-miesięcznego szkolenia internistów na geriatrów. Już w niedzielę, 13 stycznia, cała Polska dla starszych, i tych całkiem małych, po raz 21. otworzy wielkie serca.


Poniżej zamieszczamy w całości artykuł ks. Adama Bonieckiego z "Tygodnika Powszechnego", nr 2 z 13 stycznia 2013 r., bo dotyczy nas wszystkich. Mamy nadzieję, że autor wybaczy nam brak prośby o zgodę.


O starości trzeba myśleć. Im wcześniej, tym lepiej. Młodzieńcza beztroska w tej materii kiedyś musi się okrutnie zemścić.

„Według badań CBOS-u z roku 2012, o starości myśli trzech na czterech dorosłych Polaków, kojarząc ten okres życia z różnego rodzaju obawami i lękami (...) najwięcej, bo ponad połowa ankietowanych boi się bycia ciężarem i uzależnienia od innych” – napisał Przemysław Wilczyński w artykule stawiającym trudne pytania i nie dającym łatwych odpowiedzi. Cytowana informacja jest bodaj najbardziej optymistyczna w całym tekście. Trzech na czterech dorosłych Polaków o starości myśli. Nie jest więc źle. A ten czwarty? Jest dowodem, że można żyć, być dorosłym i o starości nie myśleć...

Pani Karolina Lanckorońska, kiedy była już dobrze po dziewięćdziesiątce, lubiła powtarzać: „ja się nagle postarzałam”. Nie był to żart. Świetnie funkcjonowała do późnej starości, aż wreszcie ją dopadło. Należała do tych „trzech na czterech”, którzy o starości myślą. Wszystko, co się wiązało z przyszłością założonej przez nią i prowadzonej silną ręką fundacji, już wcześniej ustaliła. „Nagła” starość nie budziła w niej paniki, raczej swego rodzaju rozbawienie.

Jakkolwiek brutalnie by to zabrzmiało, powiem wyraźnie: o starości trzeba myśleć. Im wcześniej, tym lepiej. Młodzieńcza beztroska w tej materii kiedyś musi się okrutnie zemścić.

Dawna wiejska tradycja zapewniała względnie bezpieczną starość: przy dzieciach, które po ojcach przejmowały gospodarstwo, „siedzieli starzy”. Dziś byt starym ludziom ma zapewnić system emerytalny. Pomijając stosunkowo nielicznych emerytalnych krezusów, dla przeciętnego Polaka przejście na emeryturę oznacza znaczący spadek materialnego statusu. Średnia emerytura w Polsce to około 1,6 tys. złotych, lecz większość emerytów (ok. 2,9 mln osób) otrzymuje do 1000 zł. Pieniądze, a raczej ich brak jest ważną komponentą międzypokoleniowych napięć. Z jednej strony mamy niechęć ludzi starych do bycia ciężarem; z drugiej, dramatyczne poczucie winy, że rodzicom nie jest się w stanie zapewnić godnej starości. Warto zatem zawczasu się rozglądać, cierpliwie ciułać na jakiś „trzeci filar” czy fundusz inwestycyjny...

Napięcie międzypokoleniowe to nie tylko problem pieniędzy. To także problem czasu. Dziś coraz częściej rodzice nie mają czasu dla dzieci, jutro te dzieci (już dorosłe) nie będą miały czasu dla (starych) rodziców. Podejrzewam, że chodzi nie tylko o czas, ale i o komunikację, o wspólną płaszczyznę zainteresowań, wymianę myśli. Kim, kiedy dorosną, będą te dzieciaki, których świat zaludniają anonimowi „przyjaciele” z internetu, z którymi dzielą się najbardziej intymnymi przeżyciami, a którym nigdy nie spojrzeli w oczy?

Wniosek? Pielęgnujmy relacje z bliskimi. Inwestujmy w nie swój czas, energię, intelekt i serce. Więzi międzyludzkie wymagają wysiłku i czasu, nie spadają z nieba. Naturalna u dziecka potrzeba obecności rodziców, niezaspokojona na czas, zmienia się w obcość zwykle nie do odrobienia. Osamotnieni na starość rodzice często (przecież nie zawsze!) na tę samotność sami pracowali.

Na porannych Mszach św. kościoły zapełniają samotni starsi ludzie. Tu zawsze jest Pan Jezus, tu w konfesjonale znajdują księdza, który uważnie ich wysłucha, a kilka poznanych, tak jak oni samotnych osób zatrzyma się z nimi w drzwiach kościoła, by wymienić parę życzliwych zdań. Znam parafię, która dla nich stworzyła nawet rodzaj klubu. Niestety, proboszcz się zmienił i klub upadł.

Jean Vanier gdzieś napisał, że w każdej wspólnocie, także w rodzinie, istnieje podział ról. Ten zarabia na chleb, ten prowadzi dom, ten się uczy, ten sprząta. Ważna rola przypada jednak i temu, kto nie może zarabiać, robić zakupów, gotować czy sprzątać, ale po prostu jest. Nikomu nie zagraża, wszystkich kocha, ma czas, z uwagą słucha, nie potępia, z sukcesu każdego członka wspólnoty cieszy się tak, jakby był jego własnym sukcesem. Jest potrzebny.


Na fotografii: ks. Adam Boniecki oraz Zofia i Władysław Bartoszewcy

KS. ADAM BONIECKI jest redaktorem-seniorem, byłym redaktorem naczelnym „Tygodnika Powszechnego”.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz