We wtorek, 30 czerwca 2009 r. w Wielkim Klińczu odbyła się od dawna przygotowywana przez nas II Spartakiada Gminna z udziałem kilku Kół PZERI z naszego powiatu. Zapewniliśmy poczęstunek dla wszystkich uczestników oraz różnorodne konkurencje sportowe i nie tylko. Niezwykle sprawni fizycznie seniorzy świetnie się bawili, tym bardziej, że atrakcyjna impreza zakończyła się udaną zabawą taneczną. Nasze Koło już po raz drugi zdobyło puchar Wójta Gminy Kościerzyna.
Druga Spartakiada Polskiego Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów Inwalidów o Puchar Wójta Gminy Kościerzyna stała się już tradycją. Wśród zacnych gości byli Kazimierz Szuta - prezes Zarządu Rejonowego PZERI w Kościerzynie, Tomasz Nadolny – zastępca wójta Gminy Kościerzyna, Jolanta Lamkiewicz – kierownik Zakładu Kultury, Sportu i Turystyki Gminy Kościerzyna. Seniorzy z Wielkiego Klińca pod przewodnictwem Pani Elżbiety Brzezińskiej do wspólnej zabawy zaprosili zaprzyjaźnione koła emerytów z Kościerzyny, Wiela, Osowa i Łubiany. W programie spartakiady były ciekawe propozycje rywalizacji sportowej oraz liczne konkursy sprawnościowe. Po zaciętej rywalizacji wyłoniono aktywnego lidera. Zwycięzcami zostali, podobnie jak w ubiegłym roku, gospodarze imprezy – drużyna z Wielkiego Klińcza, która zdobyła Puchar Wójta Gminy Kościerzyna, pokonując przeciwników miażdżącą ilością zdobytych punktów. Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobyły: Anna Żygowska, Bożena Nadolna, Irena Wencka, Jolanta Nowacja, Lidia Tutkowska i Edmund Breska.
Po wyczerpujących sportowych zmaganiach seniorzy integrowali się przy wspólnym suto zastawionym stole wieczornych żwawych tańcach do późnych godzin wieczornych. Głównymi organizatorami tej niezwykle udanej imprezy integracyjnej byli Zarząd Koła PZERI w Wielkim Klińczu, a także Zakład Sportu, Kultury i Turystyki Gminy Kościerzyna. Ciekawe konkurencje przygotowała i przeprowadziła na wesoło Mariola Cybula, nauczycielka wychowania fizycznego szkoły w W. Klińczu. Sędzią głównym zawodów była Krystyna Marczyk, sołtys W. Klińcza, która udostępniła salę wiejską i wykonała również pamiątkowe dyplomy.
WYCIECZKA: Kanał Elbląski (ELBLĄG - Małdyty) – pola bitwy pod Grunwaldem - Gietrzwałd – Olsztyn – Lidzbark Warmiński – Pieniężno
Wycieczka autokarowa członków PZERI (z Wielkiego Klińcza i Kościerzyny) piątek - sobota, 10 - 11 lipca 2009 r. [Kanał Elbląski (ELBLĄG - Małdyty) – pola bitwy pod Grunwaldem - Gietrzwałd – Olsztyn – Lidzbark Warmiński – Pieniężno]
Wyruszyliśmy wczesnym rankiem w piątek autokarem z Wielkiego Klińcza przed godz. 5.00 w grupie liczącej 48 osób. Czuliśmy się bezpiecznie, bo jechał z nami niezwykle nam życzliwy lekarz Igor Gusarski, a za kierownicą doświadczony kierowca Bronisław. Już przed godz. 7.00 po pokonaniu 115 km dotarliśmy do Elbląga (ok. 128 tys. mieszkańców). Mieliśmy sporą rezerwę czasową na spokojny dojazd do przystani Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej przy Bulwarze Zygmunta Augusta. [Jako grupa zorganizowana mieliśmy płacić tylko 55 zł od osoby za rejs trwający 6,5 godz., ale po wycieczce otrzymaliśmy, niestety, fakturę do zapłaty po 60 zł od uczestnika (taką cenę można też znaleźć w Internecie]. Weszliśmy na stateczek, który odpłynął już o godz. 7.50. Uwagę prawie wszystkich nas długo jeszcze przyciągała potężna, 97-metrowej wysokości wieża katedry św. Mikołaja. Nasz statek za pomocą wózka pokonał kolejno pięć wzniesień (pochylni), łącznie na odcinku 9,28 km różnicę poziomów około 100 metrów, prawie tyle liczy widoczna z daleka wieża wspomnianej już katedry. Urzekająca natura i fascynująca technika – tak w największym skrócie można określić atrakcje Kanału Elbląskiego. To jedna z najpiękniejszych dróg wodnych w Europie, a przy tym unikatowy w skali świata zabytek sztuki inżynieryjnej. [Autorem tego cudu techniki, zbudowanego w latach 1848 – 1872, był niemiecki inżynier Georg Jacob Steenke (1801 - 1884)] Podczas rejsu mogliśmy podziwiać malownicze pejzaże i zabytkowe urządzenia hydrotechniczne, jednak najwięcej wrażeń, co zgodnie podkreślali wszyscy uczestnicy naszej wyprawy, dostarczało pływanie statkiem… po łące.
W pewnym momencie ja i Kazimiera Dąbkiewicz (nasza fotograf, której każde zdjęcie jest dziełem artystycznym) jednocześnie i zupełnie spontanicznie zaczęliśmy recytować z pamięci jeden z sonetów akermańskich Adama Mickiewicza:
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.
Najpierw przepływaliśmy przez Druzno, największe jezioro na trasie, będące rezerwatem ptactwa wodnego i błotnego. Widzieliśmy ogromne przestrzenie zarośnięte sitowiem i trzciną dające schronienie 200 gatunkom ptaków. Zachwycaliśmy się widokiem nurkujących z gracją perkozów, czapli siwych sterczących z wody jak suche badyle, a także żurawiami, kormoranami czy łabędziami. Po opuszczeniu jeziora wpłynęliśmy do przekopu wiodącego do pierwszej pochylni. I tu zaczęły się prawdziwe emocje. Z pokładu widać było wysokie, porośnięte trawą wzniesienie, na którym połyskiwały szyny i stalowe liny. Statek, omijając wielkie, napędzane wodą koła do przewijania liny, wpłynął pomiędzy wystające z wody barierki. Rozległ się gong, koła ruszyły, odczuliśmy lekkie szarpnięcie i statek zaczął powoli wynurzać się z wody, a wraz z nim wynurzała się platforma, na której spoczywał. Platforma trafiła na szyny, a po chwili stojąc na pokładzie stwierdziliśmy że zdumieniem, że „płyniemy” po trawie, w dodatku pod górę! Po osiągnięciu szczytu platforma zanurzała się w drugim odcinku kanału i statek płynął dalej, teraz już bez żadnych ekstrawagancji, czyli po wodzie. Znów mogliśmy podziwiać z pokładu różne widoki – teren przechodził z równinnego w pagórkowaty, więc było pewne urozmaicenie. I tak do następnej pochylni – na całej trasie jest ich pięć, a łączna długość „suchych” odcinków wynosi ponad 3 km.
Nasz rejs zakończyliśmy w Małdytach, gdzie pełni wrażeń, wsiedliśmy do czekającego już autokaru i pojechaliśmy w kierunku pól grunwaldzkich.
Pola bitwy pod Grunwaldem
W czasie podróży autokarem Elżbieta Brzezińska – pilot wycieczki, krótko przypomniała o tym, co wydarzyło się pod Grunwaldem 599 lat temu, czyli 15 lipca 1410 r. Była to jedna z największych bitew średniowiecznych pomiędzy Krzyżakami, dowodzonymi przez wielkiego mistrza Ulricha von Jungingena, a wojskami polskimi i litewskimi, posiłkowanymi przez oddziały ruskie, czeskie i tatarskie pod wodzą Władysława Jagiełły. Wzięło w niej udział ponad 60 tys. ludzi. Armia krzyżacka uległa doszczętnemu rozbiciu; padł w niej wielki mistrz i wielu dostojników Zakonu. Owoce tego wielkiego zwycięstwa nie zostały jednak należycie wykorzystane, m.in. nie zdobyto Malborka, stolicy Krzyżaków. Bitwa pod Grunwaldem stała się symbolem największej chwały oręża polskiego. W czasach rozbiorów, kiedy Polski nie było na mapie, aby dodać otuchy rodakom, przypominali o tym triumfie wielcy twórcy, m.in. Henryk Sienkiewicz w powieści „Krzyżacy”, Jan Matejko obrazem „Bitwa pod Grunwaldem”, Maria Konopnicka utworem „Rota”. Muzykę do tej pieśni patriotycznej skomponował Feliks Nowowiejski (1877 - 1946) . Pierwsze wykonanie „Roty” miało miejsce w Krakowie w 1910 r. podczas uroczystego odsłonięcia pomnika grunwaldzkiego (ufundowanego przez Ignacego Jana Paderewskiego, rozbitego w 1939 r. przez niemieckich agresorów).
Informacje podane przez E. Brzezińską powtórzyła i uzupełniła potem na polach bitwy pani przewodnik, która pokazała nam m.in. szczątki pomnika krakowskiego.
Przewodnik wskazała nam również ruiny gotyckiej kapliczki wzniesionej przez Krzyżaków w 1411 r. ku pamięci poległych i kamień na miejscu śmierci wielkiego mistrza. Widzieliśmy też pamiątkowe głazy formacji wojskowych, m.in. 15 Warmińsko-Mazurskiej Dywizji Zmechanizowanej im. króla Władysława Jagiełły z 15 lipca 1996 r. i 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej z 13 lipca 2002 r.
Następnie udaliśmy się do Gietrzwałdu (1070 mieszkańców), naszego miejsca noclegu w Domu Pielgrzyma. (Gietrzwałd to duża wieś położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie olsztyńskim, siedziba gminy Gietrzwałd przy drodze krajowej nr 16 w połowie drogi z Olsztyna do Ostródy.)
Gietrzwałd zasłynął w roku 1877 kiedy to od 27 czerwca do 16 września, na przykościelnym klonie, Matka Boża objawiała się dwóm dziewczynkom: Barbarze Samulowskiej (obecnie trwa jej proces beatyfikacyjny) i Justynie Szafryńskiej. Obie pochodziły z niezamożnych rodzin. Warte podkreślenia jest to, iż mimo obowiązujących w tych czasach na Warmii zakazów, Maryja przemawiała do nich po polsku. Objawienie jest jedynym na ziemiach polskich uznanym przez Kościół rzymskokatolicki. (Ciekawe, czy to przypadek, że moja babcia Anastazja, matka mego ojca Maksymiliana, urodziła się właśnie w czerwcu 1877 r. - roku objawień.)
Wieczorem ks. Stanisław Chojnacki w oryginalnej i humorystycznej formie opowiedział o historii objawień i o nowszych dziejach ośrodka kultu. Poinformował o różnorakich szykanach, jakie stosowali kolejni administratorzy tych ziem. W czasie zaboru władze po prostu prześladowały nie tylko Polaków, ale nawet proboszcza parafii narodowości niemieckiej, który stanął w obronie polskich dzieci. Komunistyczne władze PRL-u z kolei nie wydawały pozwoleń na wznoszenie domów i wszelkich innych budowli. Posunęły się nawet do tego, że zabroniły ustawić znak z nazwą miejscowości, aby utrudnić dotarcie pielgrzymom do świętego miejsca. (Trzeba dodać, że niedaleko znajduje się miejscowość o myląco podobnej nazwie – Gierzwałd. Gierzwałd to wieś położona w województwie warmińsko-mazurskim, w powiecie ostródzkim, w gminie Grunwald, licząca obecnie 638 mieszkańców)
Zwiedzając niezwykłe miejsce widzieliśmy fragment drzewa klonu, na którym objawiła się Matka Boża. Zauważyliśmy też tablicę upamiętniającą wizytę prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego z małżonką, która miała miejsce 8 września 2007 r. Po „krótkim wstępie” ks. St. Chojnackiego, jak na pielgrzymkę przystało, wzięliśmy udział w Apelu Jasnogórskim i krótkim nabożeństwie w sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej prowadzonym przez Zakon Kanoników Regularnych Laterańskich.
Następnego dnia o godz. 7.00 uczestniczyliśmy we mszy św. porannej. Zdążyliśmy jeszcze do pięknie obudowanego świętego źródełka, gdzie napełniliśmy nasze pojemniki wodą posiadającą cudowne właściwości lecznicze. Źródełko to, z którego woda po dziś dzień uzdrawia chorych, Matka Boża pobłogosławiła ostatniego dnia objawień.
Dzień drugi, sobota, 11 lipca 2009 r. Olsztyn – Lidzbark Warmiński – Pieniężno
Z Gietrzwałdu udaliśmy się do Olsztyna, gdzie wraz z przewodnikiem zwiedziliśmy Starówkę tego pięknego miasta. Olsztyn to największe miasto i stolica województwa warmińsko-mazurskiego, powiat grodzki Olsztyn, stolica powiatu ziemskiego olsztyńskiego, archidiecezji warmińskiej, a od 1992 r. metropolii warmińskiej i luterańskiej diecezji mazurskiej. Według danych GUS populacja Olsztyna wynosi 176 142 tys.
W Olsztynie przez 5 lat (1516-1519) przebywał Mikołaj Kopernik (1473-1543), który pełnił funkcję administratora na zamku biskupów warmińskich i zajmował się reformą monetarną. Na zamku olsztyńskim prowadził także obserwacje astronomiczne. Jest to jedyny zamek, którego nie zbudowali Krzyżacy. (Obronił przed nimi miasto). Widzieliśmy 2 pomniki wielkiego astronoma. Następnie spacerowaliśmy po urokliwych uliczkach Starego Miasta, zwracając uwagę na ślady polskości. Byliśmy w katedrze, w której przez 2 lata organistą był Feliks Nowowiejski. Przeszliśmy przez Bramę Miejską, na której umieszczono mozaikę – dar Papieża Jana Pawła II z okazji 650-lecia miasta (w 2004 r.).
Następnym punktem na szlaku naszej wycieczki znajdował się Lidzbark Warmiński. Lidzbark Warmiński od 1350 r. do XIX wieku był stolicą Warmii i dawniej jej największym miastem. Miasto było ważnym centrum wiary i kultury w Rzeczypospolitej Obojga Narodów, często dlatego też nazywano je Perłą Warmii. Przez długi czas było w panowaniu biskupów warmińskich. Obecnie liczy około 16 600 mieszkańców.
Zwiedziliśmy jego wspaniały zamek, który był siedzibą biskupów warmińskich m.in. Ignacego Krasickiego i Józefa Glempa. Na zamku przez długi okres przebywał Mikołaj Kopernik. Jest to najlepiej zachowana gotycka rezydencja obronna na Warmii. Autentyczne wnętrza kryją cenne wyposażenie, zabytkowe sprzęty, rękopisy dzieł I. Krasickiego, M. Kromera i M. Kopernika.
W sobotę, 11 lipca 2009 r. zamek w Lidzbarku należał do Elżbiety Brzezińskiej
Wszyscy zachwycaliśmy się arkadowym dziedzińcem. Na szczególniejszą uwagę zasługuje Ignacy Krasicki.
I. Krasicki (1735 - 1801) – biskup warmiński od 1767 r., poeta, prozaik i publicysta. Nazywany "księciem poetów polskich". Jako biskup warmiński z rozmachem urządził swoją rezydencję w Lidzbarku. I. Krasicki był mieszkańcem zamku lidzbarskiego w latach 1766 - 1795; dokładnie aż przez 29,5 lat. Król Stanisław II August Poniatowski wyraził swoje uznanie dla Krasickiego wręczając mu najwyższe odznaczenia – Order Orła Białego.
Elżbieta Brzezińska przypomniała wycieczkowiczom jego najważniejsze utwory. Potem wspólnie z Reginą Kuczkowską wyrecytowały z pamięci pierwszą zwrotkę
"Hymnu do miłości Ojczyzny"
Święta miłości kochanej Ojczyzny,
Czują cię tylko umysły poczciwe!
Dla ciebie zjadłe smakują trucizny
Dla ciebie więzy, pęta niezelżywe.
Kształcisz kalectwo przez chwalebne blizny
Gnieździsz w umyśle rozkosze prawdziwe,
Byle cię można wspomóc, byle wspierać,
Nie żal żyć w nędzy, nie żal i umierać.
Ja z kolei przypomniałem słynny cytat z "Monachomachii":
I śmiech niekiedy może być nauką,
Kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa;
I żart dowcipną przyprawiony sztuką
Zbawienny, kiedy szczypie, a nie kąsa;
(...)
Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,
Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych.
Biskup opisał negatywne zjawiska zarówno swego, jak i naszego, XXI wieku. Jego wersety wręcz porażają miażdżącą aktualnością. W satyrze "Świat zepsuty" wielki poeta przewidział zachowanie politycznych krętaczy, a nawet pornokrację:
Słów aż nadto, a same matactwa i łgarstwa;
Wstręt ustał, a jawnego sprośność niedowiarstwa
Śmie się targać na święte wiary tajemnice;
Jad się szerzy, a źródło biorąc od stolice
Grozi dalszą zarazą. Pełno ksiąg bezbożnych,
Pełno mistrzów zuchwałych, pełno uczniów zdrożnych;
A jeśli gdzie się cnota i pobożność mieści,
Wyśmiewa ją zuchwałość nawet w płci niewieściej.
Wszędzie nierząd, rozpusta, występki szkaradne.
Ostatnim celem naszej podróży było Pieniężno.
Jest to miasteczko w woj. warmińsko-mazurskim, w powiecie braniewskim, siedziba gminy miejsko-wiejskiej Pieniężno. W latach 1975-1998 miasto administracyjnie należało do woj. elbląskiego. Liczy około 3 tys. mieszkańców.
Miejscowość jest znana nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, z Misyjnego Seminarium Duchownego Księży Werbistów. Zwiedziliśmy Muzeum Misyjno-Etnograficzne bogato wyposażone w wytwory rękodzieła artystycznego ze wszystkich zakątków kuli ziemskiej.
Jednym z najbardziej znanych werbistów jest Ojciec Marian Żelazek SVD, który zmarł w Indiach w wieku 88 lat. Ten niezwykły zakonnik i misjonarz przez ponad 50 lat pracował na rzecz biednych i trędowatych w Indiach. W 2002 r. został kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla. Ku mojemu zaskoczeniu, młody (świecki) przewodnik nie wiedział, że wielki misjonarz odszedł do wieczności w 2006 r. Zdziwił też nas kompletny brak jakichkolwiek znaków informacyjnych o Muzeum, które znajduje się kilka kilometrów za miasteczkiem. Aby tam trafić musieliśmy pytać przypadkowych przechodniów.
Do domu wróciliśmy wszyscy szczęśliwie we wspaniałych nastrojach, co było zasługą Elżbiety Brzezińskiej, pilotującej imprezę oraz radosnych uczestników żądnych wiedzy o walorach naszego pięknego kraju.
[Napisał Zdzisław Brzeziński]